Wchodzisz do kuchni a tam obiad sam się robi. Kotlety same się przewracają, ziemniaki same się obierają. Albo rano wstajesz a tu 30 kg mniej, mięśnie jak u sportowca, piękna figura. Albo nie było nikogo w chacie, wracasz z wakacji a tam lśni, ciuchy wyprasowane itd. Wszystko robi się samo. Mieliście tak? Pewnie, że nie, bo sam to robi się tylko bałagan, więc dlaczego oczekujecie, że wasze myślenie samo się zmieni, bez wysiłku i bez ćwiczeń?
Ciągle ktoś mi mówi/pisze "chciałbym mieć takie podejście jak Ty", "Ty to świetnie sobie radzisz z niezamartwianiem, ja tak NIE UMIEM, NIE DA SIĘ, TO NIEMOŻLIWE". A ja ciągle w kółko opowiadam jak to robię i słyszę znowu "nie umiem, nie mogę, nie da się". Albo co lepsze "bo ty masz taki charakter". Dostaję spazmów.
Przed rakiem 3 lata borykałam się z nerwicą lękową, narzekałam non stop, wszystkiego się bałam, nie umiałam się wypowiedzieć publicznie. Z nerwicy wyszłam sama - było ciężko, bo nerwica lękowa to karuzela samonakręcająca się. Coś cię zaboli, zaczynasz sobie wkręcać, że jesteś chory, więc serce szybciej bije, to cię denerwuje, więc bije jeszcze szybciej, więc boisz się bardziej...aż dostajesz nudności, zawrotów głowy tężyczki i ataku paniki. Dwa razy wylądowałam na pogotowiu. Tak, ta silna z takim charakterem taka była słaba i zupełnie nie wiedziała co zrobić. Ta silna bała wychodzić się z domu. Wiecie co zrobiłam? CZYTAŁAM o tej chorobie i o tym jak poradzić sobie z nerwicą? Jest tylko jeden skuteczny sposób: Ćwiczyć myślenie! Mózg jest jak mięsień, jeśli go nie ćwiczysz, nie sprawisz, że się zmieni.
To była rozgrzewka przed rakiem. Wiedziałam, że jeśli ja nie uporam się z lękiem przed chorobą to ona mnie pokona i dodatkowo nerwica wróci, a to ciemna strona życia, uwierzcie. Co więc zrobiłam? Od samego początku ćwiczyłam - znajdowanie dobrych stron choroby - włosy mi wypadły? Będą silniejsze, a łysy łeb wykorzystam jako część wizerunku. Mam więcej czasu na naukę ciekawych rzeczy. Uczę się doceniać życie itd. Małymi kroczkami, codziennie próbowałam robić postępy. We wszystkim starałam się odnajdywać dobre rzeczy. Stałam się wielbicielem logiki. To ona nie pozwalała mi wpadać w doły, zamartwiać się i załamywać. Stosowałam i nadal stosuję autoopierdol. Kiedy w mojej głowie powstaje uporczywa zła myśl, wtedy rozpatruję sytuację: czy ta myśl jest mi potrzebna? Czy może mi jakoś pomóc? Czy mi szkodzi? W ten sposób stwierdzałam, czy to co robię jest dla mnie dobre. Jeśli nie było mówiłam sobie "kurwa, Anka, nie bądź idiotką, to przynosi tylko szkodę, ogarnij się!" Bo nie ma nic gorszego niż wstyd przed sobą samym.
Poza tym druga najważniejsza zasada - nie marnuj czasu! Strach przed nawrotem choroby albo przed śmiercią potrafi być paraliżujący, zabiera czas i energię. A jeśli tego czasu zostało mi mało? Jeśli za pół roku umrę? To do chuja mam tak mało czasu na przyjemności a marnuje go ma doły! Głupia ze mnie baba. Życie jest zbyt cenne - lepiej sobie pograj, spotkaj się ze znajomymi, albo poleż do góry brzuchem, ale do cholery, nie trać czasu na zalewanie się złymi myślami! I tak to szło i idzie. Nie raz, codziennie. Tak jak ktoś wchodzi na orbitrek tak ja analizuje każdą męczącą myśl dopóki nie zniknie. Na początku to zabierało dużo czasu, potem coraz mniej. Trening czyni mistrza. Przecież tak samo jest ze wszystkim - ze sportem, z gotowaniem czy ze sprzątaniem chociażby. Bez praktyki nie ma zmian w życiu, nie ma postępu.
Mam wrażenie, że niektórym się wydaje, że myśli same się tworzą, wpadają do głowy z powietrza, albo co lepsze - robi je serce czy inna nerka. Nic bardziej błędnego. Ty jesteś odpowiedzialny za swoje myśli. Jesteś ich twórcą, jesteś artystą tworzącym swoje myśli jak dzieła. Na początku mogą być słabe, tak jak rysunki. Nie potrafisz wychwycic proporcji, nie umiesz oddać perspektywy, ale każdego dnia jeśli weźmiesz ołówek do ręki i zaczniesz ćwiczyć będzie lepiej. Powiesz, że niektórzy mają większy talent, predyspozycje. Do myślenia pewnie też. Ale nie musisz być od razu artystą, bądź rzemieślnikiem. Przecież to w jaki sposób myślisz przekłada się na całe życie! Dlaczego więc łatwiej Ci przejść na dietę niż zająć się swoim mózgiem? To tam powstają wyrzuty sumienia, lęki ale też radość i szczęście.
Powiesz "nie da się"? Nie da się otworzyć parasola w dupie, ale każdą myśl da się przepracować i zmienić, tylko do cholery zacznij ćwiczyć! Albo nie jojcz "nie umiem, mam chujowe myśli ale nie poradzę sobie z nimi". Wiesz dlaczego? Bo jesteś leniwy. Masz wszystkie narzędzia - mózg i siebie, żeby osiągnąć sukces.
Lęków pozbywałam się rok!! Codziennie nad nimi pracowałam w pocie czoła. Nie poddawałam się, bo wiedziałam, że nikt za mnie tego nie zrobi. Później przy raku już było łatwiej i osiągnęłam dużo więcej.
Miałam owrzodzenie, pamiętacie? Wymyśliłam sobie, że rak się wyprowadza, dlatego wylazł na wierzch. Ludzie się śmiali i mówili, że podziwiają moje podejście, ale ja musiałam wymyśli coś, bo inaczej bym nie przetrwała! Długo nad tym myślałam, a rana cuchnęła i ciekła, guz rósł...lekarze mówili, że już nic się nie da zrobić. Bałam się, ale powtarzałam sobie - to nic nie da, zmień punkt widzenia, popatrz na pozytywy, wymyśl coś głupia kobieto! I wymyśliłam, bingo! On się wyprowadza, musiało się tak stać, żebym się go pozbyła. Zadziałało, ta absurdalnie śmieszna myśl zadziałała. Na ciebie może zadziałać coś innego, ale to rzadko przychodzi samo. Musimy to przywołać i sprowokować.
Przed wznową pomogły mi warsztaty w Unicornie z metody Simontona (wygooglajcie sobie, piszę z komórki, ciężko ogarnąć linki itp). Pomoc z zewnątrz też może być potrzebna, nie bójcie się jej, ale pracę wykonujesz sam. Inni mogą pokazać kierunek. Nie dygaj!
Mogłabym długo jeszcze pisać, ale was zanudzę, poza tym jest środek nocy, wypadałoby pójść spać. Myślenie jest fajne, tak jak sport potrafi być fajny czy jedzenie. Jeśli odpowiednio poćwiczycie będziecie w końcu mistrzami, albo chociaż solidnymi zawodnikami, tylko dajcie sobie szansę!!!
Ps. Życie jest cudowne, piszę rzadko, bo staram się oderwać od raka, internetu i złych wiadomości, a te bombardują mnie przy każdym uruchomieniu kompa. Chcę korzystać póki go nie ma, choć ciągle wierzę że już nigdy nie będzie :)
Bywajcie w zdrowiu ze zdrowym myśleniem!
Anuk