czwartek, 19 marca 2015

POMIĘDZY LEVELAMI: wewnętrzny Smigol

Wielkimi krokami zbliża się dzień operacji. Staram się o tym nie myśleć, dlatego też nie pisałam. Chciałam napisać i kilkukrotnie się za to zabierałam, ale za każdym razem wszystko w końcu kasowałam. Chciałam poruszyć sto tematów i jak zwykle je odłożę, w końcu pewnie nadejdzie odpowiedni czas. Zawsze nadchodzi.

Staram się w życiu nic nie robić na siłę - mówią na to "słomiany zapał". Przestało mi przeszkadzać to określenie, przestało mi przeszkadzać, że za coś się biorę a potem to zostawiam. W końcu życie jest jedno, dlaczego marnować czas na coś czego się nie lubi, co zaczyna męczyć? A z drugiej strony czasami warto walczyć...Właśnie teraz miałabym ochotę uciec przed skalpelem, chociaż to nie jego się boję. Zdradzę wam tajemnicę - dygam przed narkozą. To ona nie pozwala mi myśleć o operacji. Najgorsze jest to, że myślę sobie tak "Nie ma się co bać, przecież tyle ludzi przez to przeszło i nic złego się nie stało...A JEŚLI MOJE PRZECZUCIE JEST TRAFNE? CO Z TEGO, ŻE INNYM NIC SIĘ NIE STAŁO, TY NIE JESTEŚ INNI...nie no, bez jaj, nie można się tak nakręcać, to siedzi tylko w mojej głowie...TAA, MOŻE LEPIEJ NAPISZ JAKIŚ LIST POŻEGNALNY, JAKBY COŚ SIĘ JEDNAK STAŁO...taaa, list pożegnalny, jak go napiszę to na pewno się coś stanie...tfuuu...co ja bredzę, o czym ja k***a myślę!!! A WIDZISZ? JEDNAK MOŻE TRZEBA SIĘ BAĆ?" I taki dialog prowadzę ze sobą - z moim wewnętrznym Smigolem.



Ostatnie 3 tygodnie spędziłam na robieniu sobie wielu przyjemnościwewnętrzny  - spotkania z przyjaciółmi, spacery, kino, najlepsze na świecie burgery ;) I tak mija mi okres oczekiwania na zabieg. Wczoraj zadzwonił doktorek, że w piątek mam się stawić w szpitalu na badania  i spotkanie z anestezjologiem, wyjdzie mi pewnie ciśnienie 200/180 jak go zobaczę. Mam zamiar mu powiedzieć, że jak coś spie***i to go będę jako zjawa nawiedzać do końca życia, może zadziała i wyjdę z tego cało. Taki żarcik oczywiście...tak naprawdę stworzyłam taki program, który w razie mojej śmierci będzie gnębił tych, którzy mi podpadli, w szczególności anestezjologa...to też żarcik (dowcipniś, boki zrywać :/)
Widzicie? właśnie dlatego staram się o tym nie myśleć i nie pisać, bo wychodzą same głupoty. Mam nadzieję, że uda mi się do was jeszcze napisać przed operacją. Może wymyślę coś sensownego.
Tymczasem idę się napić porannej herbaty.
Miłego dnia! nie myślcie o nieprzyjemnych rzeczach (ja się postaram;))

A to ja chowam się przed strachem :) (tu już z makeupem;))

10 komentarzy:

  1. Droga Anuk !
    rozumiem twoj strach, kazdy kto nie mial stycznosci z operacja
    wydaje sie byc troche zagubiony.
    Wiedz, ze sa rozne stany stopnie, anestezji :)
    zalezy od operacji np na otwarym sercu czy inne
    takie to sama bym sie strachala.
    Ja ostatnio bylam uspana do kolonoskopi i po
    obudzilam sie jak z malej drzemki
    teraz bede sie starala
    o uspienie zeby wykaraskac sobie zeba "madrosci", ktory jest zle wrosniety.
    Tak mi sie to spodobalo i nie mam zamiaru cierpiec !
    Przebylam tez ciezka operacje na otwartym rdzeniu krgowym
    i mialam podane ful wypas srodki znieczulajoco anestezyjne razem z
    pompom morfiny.Tu po obudzeniu lezalam jak z waty bo miesnie sa jeszcze
    znieczulone pomalutku jednak wszystko dochodzilo do normy.
    Operacja jaka TY przejdziesz bedzie nalezacych do tych NIECIEZKICH
    gdzie nie ma ryzyka:) Pisze CI to na pocieszenie, wiem, ze jestes dzielna
    ale zawsze dobrze jest przeczytac cos pokrzepiajacego ;)
    Smialo wal na ten zabieg i nie ma co panikowac !
    a aa , i z anestezjologami mozna sobie pozartowac czasem i jest wesolo
    i ponoc czlowiek budzi sie tak jak zasypia czyli wesoly a nie zlekniony
    (to taki magiczny stan)
    POZDRAWIAM kciuki tradycynie trzymam no i pisz bo amazonek przybywa i kazda porada jest bezcenna
    sciskam i :****
    cichosza


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to na prawdę pokrzepiające:) I ja wiem, ze mój lęk jest nieracjonalny, ale przy tym wszystkim co przeszłam i już to i tak pikuś, bo na razie ta narkoza przeraża mnie najbardziej, a podejrzewam, ze chemia jest bardziej niebezpieczna:)))

      Usuń
    2. ciesze sie , ze odpisalas
      Powiadam CI nie bojaja sie narkozy
      nie ma czego:))
      gwarantuje CI, ze bedzie wszystko OK !
      :*
      cichosza

      Usuń
  2. Potwierdzam słowa przedmówcy - nie bój się narkozy. Ja przed swoim zabiegiem męczyłam anestezjologa pytaniami czy na pewno się obudzę i straszyłam, że jak nie to będę codziennie go nawiedzać :) A potem nagle zapadłam w sen i wydawało mi się, że minęła dosłownie chwila, ja tak super śpię a tu ktoś każe mi otworzyć oczy. A guzik myślę sobie dopiero co zasnęłam, jestem taka zmęczona a oni mnie budzą, nie otworzę oczu i koniec !! To kazali mi tylko drgnąć powieką i spałam sobie dalej. Tylko trzeba uważać bo podobno zaraz po przebudzeniu można mówić śmieszne rzeczy. I na koniec dowcip :
    Pacjent po przebudzeniu z narkozy mówi : "Panie Bobrze jakie ma pan piękne zęby!" a on na to : " Nie jestem żadnym bobrem tylko pana anestezjologiem"
    Trzymaj się. Pozdrowienia i do przeczytania
    B.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anuk, wszystko będzie dobrze. Mówi Ci to weteranka :) Za każdym razem (mimo doświadczenia też się bałam) Po amputacji piersi obudziłam się zdziwiona że to już. Zabawnie wspominam narkozę przy amputacji macicy. To była narkoza niepełna, dooponowa- miałam świadomość ale i zarazem halucynacje - wydawało mi się że na sali operacyjnej jest...elektryk i w trakcie operacji wymienia żarówki hahaha...pani anestezjolog pogłaskała mnie po policzku i zapewniła że zaraz skończy i sobie pójdzie ;)
    Tak więc Anuk uszy do góry! Masz moje modlitewne wsparcie...ściskam serdecznie i do zobaczenia po operacji ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozbawilyscie mnie dziołchy :-D
    Ja też boję się narkozy i operacji. Nie tylko mastektomii ale tak generalnie operacje mnie przerażają...

    OdpowiedzUsuń
  5. bywałam pod narkozą.
    zawsze było tak samo - gadałam do anestezjologa jak najęta, po czym robiło mi się "pyk" i znikałam.
    to tylko szybkie zaśnięcie, czasem w pół słowa ;-)

    budzenie się też było spoko - powoli wychodziłam z niebycia, jak leniwe witanie poranka ze świadomością, że ciągle mogę poleżeć i nikt mnie nie będzie poganiać. całkiem przyjemne ;-)

    do rozmów telefonicznych po obudzeniu się nie spiesz - moja własna matka, słysząc mój plączący się język, zapytała strwożona - ty coś piłaś? ;-))

    OdpowiedzUsuń
  6. Heja Heja! Trafilem tu po sladach od Misni. Przesylam telepatycznie dawke pozytywnej energii I trzymam wszystkie kciuki. Jak bedziesz juz pod ta narkoza, to mozesz poczytac moje bezsensowne I zenujace wiersze oraz wspomnienia emigranta, czyli Moja bitwa o Anglie. Jesli to nie wystrarczy , to pokazmy srodkowy palec temu burakowi sluchajac Radio Bunt!
    Serdecznie pozdrawiam z Londynu
    Artur Pan Nikt Wysocki
    www.pannikt47.blogspot.com
    www.radiobunt.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Uszy do góry trzymam kciuki, a teraz relax łap buziaki Anita

    OdpowiedzUsuń
  8. Anuk powodzenia na jutro. I żegnaj raku-buraku na zawsze!!!!!!!!!!! Niech moc będzie z Tobą (i trochę ze mną bo mi ucieka bokiem po ostatnim wlewie...)

    OdpowiedzUsuń