poniedziałek, 13 kwietnia 2015

LEVEL IX - wiosna smutna i radosna

Jestem kiepską blogerką, zamiast pisać siedzę w domu i robię inne rzeczy. Ciężko mnie zmusić, żebym coś naskrobała kiedy nie mam ochoty, a jak już napiszę to mam tysiąc pomysłów na kolejne teksty, ale odkładam je na potem, a potem to czytajcie wyżej co robię :) Najlepiej jednak wziąć się za pisanie albo w nocy albo o nieludzkiej porannej porze typu czwarta czy piąta. Nie wiem czemu, ale tak jest. 
I oto wpis z 1:17.

Powoli dochodzę do siebie i całkiem nieźle mi to idzie. O takich rzeczach lubię pisać, kiedy jest dobrze i można się podzielić uśmiechem. Ale ostatnio zdarzyło się też kilka niefajnych rzeczy. Odeszła z grona amazonek nasza koleżanka Aganiszka, która od kilku lat borykała się z chorobą. A dzisiaj przeczytałam, że Marzena, która walczy z chłoniakiem ma znowu nawrót...i takie wiadomości demotywują i dołują, tylko niestety w tym naszym onko-świecie to się zdarza, zdarza się ku*wa za często. Nie mam słów, którymi mogę wyrazić nie tyle żal czy smutek ile wściekłość, bo ja po prostu mam ochotę krzyczeć bardzo głośno przeklinać i na czymś się wyżyć, a najlepiej pozabijać wszystkie pier*olone raki na tym świecie. Bezsilność wobec tego co się dzieje dookoła staram się jednak przemienić w siłę do walki o swoje życie, Tylko tyle mogę zrobić.

Dzisiaj bardzo dużą ilość złości postanowiłam wykorzystać przy strzelaniu z procy - i udało się, pokonałam chłopaków i wygrałam pierwsze wiosenne zawody. Kto jeszcze nie zna naszej pasji, niech zajrzy tutaj: PROCOHOLICY. Chyba wszyscy mi kibicowali pomimo, iż każdy chciał wygrać. Ja miałam w ogóle nie startować z powodu operacji, ale rehabilitantka pozwoliła mi strzelać z procy (nie pytałam co prawda od kiedy mogę;)). I mówiąc szczerze, ledwie dałam radę, bo wbrew pozorom, trzeba włożyć w strzelanie sporo siły i skupienia, żeby trafić w butelkę oddaloną o 15 metrów. W pierwszym sezonie ciągnęłam się na szarym końcu w rankingu, ale teraz postanowiłam wygrywać. Wygrywam z rakiem i wygrywam we wszystkim. Takie mam kurna postanowienie nowo-wiosenne i nowo-życiowe, bo po operacji jakbym zaczęła drugie życie.





Nadeszła wiosna i prócz zrzucenia ciepłych kurtek ja zrzuciłam chustę! W końcu mogę sobie na to pozwolić, bo moje włosy postanowiły mnie wesprzeć i rosnąć jak szalone. No i już nie wyglądam jak osoba chora, tylko może jak rockowy-grubas-ekscentryk.



Fryzurę mam na nieco "madmaxową" ale w sumie czemu nie wyglądać jak świr? Świrów wszyscy się boją, ale też świr może wszystko i nikt się temu nie dziwi. Dobrze być świrem (albo artystą, jak dla mnie ta sama kategoria;)

I kto wygląda bardziej świrowato? no kto?

Przy okazji rozpoczęcia bojów PROCESOWYCH (czyli w strzelaniu z procy, nie walki w sądzie) odwiedzają mnie znajomi w ilościach hurtowych. Bardzo mnie to cieszy, bo w końcu mam z kim pograć w dixita (polecam sobie wygooglować a potem zakupić - świetna gra nadająca się również do grania z dzieciakami). Dzięki temu odrywam się trochę od świata chorych i łapię równowagę. Nawet nie wiecie jak dobrze jest po 7 miesiącach poczuć się w końcu dobrze. Mówię o fizycznym poczuciu, bo psychicznie przeważnie dawałam radę. Szwy już tak nie ciągną, nawet chłonka napływająca rzeką do cyca zamienia się powoli w strumyk leśny i już tak nie przeszkadza. Najfajniejsze jest to, że tak dobrze, czuję się od dwóch dni, ale już mi się wydaje, że minęły tygodnie. Mam taką zdolność specjalną - szybko zapominam o tym co złe (plus 50 do samopoczucia, -50 do pamięci ;)) 
Nim nadszedł czas zapomnienia, był czas odparzonych szwów pod cyckiem, które bolały jakby ktoś wbijał mi rozżarzonego druta, czas nieprzespanych nocy, czas bólu i zakręcenia w głowie nonstop. Ale było-minęło. 
Jutro jadę do dr T na ściąganie chłonki do szpitala. Mam nadzieję, że będzie jej już trochę mniej niż ostatnio, bo chciałabym zacząć jakoś inaczej spędzać czas (chociażby ćwicząc strzelanie z procy:) Jutro również powinny być już moje histopaty (wyniki badań histopatologicznych wyciętego guza i węzłów chłonnych). Jakoś się nie denerwuję, bo ufam, że dr T wszystko dobrze wyciął, co więcej wierzę, że mało tego skur*ysyna tam już było i nie mieli czego badać. Ale zobaczymy, nie omieszkam wam napisać o wyniku. 

I jeszcze parę historyjek:

Jak wspominałam w ostatnim wpisie, podczas pobytu w szpitalu lekko się pochorowałam i leczyli mnie paracetamolem. W końcu kiedy wychodziłam Pan dr M, który był na niedzielnym dyżurze przyniósł mi wcześniej przygotowany przez dr T wypis. A przy wypisie dopięte recepty na leki od dr T.
- A na co te leki panie doktorze?
- Jak sobie pani wykupi, to sobie Pani zobaczy - fachowa odpowiedź.
Jak sobie je wykupiłam to sobie zobaczyłam skąd ta odpowiedź - Dr T przepisał mi antybiotyki, żeby rana po dwóch operacjach się nie babrała. Gdybym je brała, to bym sie również nie pochorowała pewnie. Wróciłam do domu, udałam się do mojej internistki i ona dopisała mi jeszcze jedno opakowanie tegoż antybiotyku, żebym wyszła z choróbska. 
Takie tam przeoczenie, że pacjent powinien coś brać, po co o tym wspominać.

Druga scenka. Pielęgniarka przyszła zbadać mi ciśnienie.
- A ile Ty masz lat kochana?
- W tym roku 29
- Oooo, to Ty jeszcze jesteś młodziutka
- Pani też jest młoda (na oko ok 40-stki)
- JA?? Tak Ci się tylko wydaje!! Nie wiesz, to nie mów
- Młoda i zdrowa, nie ma na co narzekać
- Zdrowa?? Ja już nie jestem zdrowa, teraz to już tylko z górki.
- Chce się Pani zamienić?
Typowe rozmowy szpitalne. Nie wiem czy tylko mnie wszyscy tak zazdroszczą wieku, nie myśląc o mojej sytuacji, czy paplają co im ślina na język przyniesie bez zastanowienia? Za każdym razem jak byłam na chemii też się jakiś zazdrośnik zdarzał.

A na koniec scenka z życia pozaszpitalnego. Moja przyjaciółka Mar poleciała dzisiaj do siostry do Wielkiej Brytanii (God, save the Queen). W sobotę wybrałyśmy się razem na zakupy. Siedzimy sobie na przystanku czekając na autobus, podjechał akurat nie nasz, z którego wysiadł swoisty jegomość. Czuć go było na odległość kilku metrów, buty dziurawe, spodnie ubłocone, kurtka brudna. Idzie sobie, nagle patrzy na swoje ramię a tam biała plama. Wyciągnął chusteczkę, poślinił i zaczął ją z pasją wycierać.

I już na koniec końców, motto na dziś:


Bywajcie w zdrowiu!
Anuk









23 komentarze:

  1. Anuk,Ciebie się czyta z wielką przyjemnością.:-)Już szalejesz z procą?Kochana,tylko ostrożnie,rozważnie.Fantastycznie,ze wracasz do formy,no już tyle przeszłaś,że.powinno wystarczyć tych cierpień do końca życia.
    No ja w wieku tej pielęgniarki,ale w środku to ja mam ciągle 20 lat,mój image też nie jest dostosowany do "40 lat minęło"..:-)
    Kochana gdybym miala wehikuł czasu(jak w utworze Dżemu)byłabyś świetną towarzyszką do choćby festiwalu w Jarocinie....
    Fryz idealny!!!!
    A odnośnie włosów faktycznie rozbujały sie!!!Szkoda,ze przez zaniedbanie tego drugiego lekarza,dodatkowo jeszcze cierpialas....nic tylko w łeb trzasnąć ....
    Trzymaj się Anuk,moc wciąż posyłam(a moze by tak się przyczaił z procą i temu lekarzowi-olewusowi w 4 litery strzelił?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki:) co do procy to spokojnie, moja chora ręka tylko ją trzyma, więc przy okazji ćwiczę rozciąganie:) Może letko wczoraj przesadziłam, ale czegóż nie robi się dla zwycięstwa?:D
      40 lat to jest jak dla mnie bardzo młody wiek, większość moich znajomych ma tyle albo i więcej i jakoś nikt nie narzeka, a kto narzeka ten dupa:)
      buziole

      Usuń
  2. Mój syn byłby zachwycony procą:) niestety ms zakaz bo nie stać mnie na wprawianie nowych szyb:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem zakaz na procę, jednakże trzeba po prostu zrobić odpowiednią strzelnicę, np. tak jak my - ze starej budy na opuszczonej działce. W środku jest stary materac, który wyłapuje amunicje (nakrętki metalowe 12mm) a na dole kartony, żey łatwiej było sprzątać:) odpowiednie przygotowanie miejsca i wszystko jest bezpieczne:)
      buziole

      Usuń
    2. W rękach 10 latka z Adhd każda broń jest potencjalnie niebezpieczna, obawiam się że nie próbował by jej używać tylko w szopie:)

      Usuń
  3. To teraz juz musi byc tylko lepiej! zdrowiej szybko i wygrywaj wszystkie bitwy! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bywaj zdrowa!
    tylko uważaj przy tym antybiotyku i nie eksponuj się zbyt mocno na warunki atmosferyczne.
    coraz bardziej jaram się tym procowaniem, tylko, że ja oka prostego nie mam i nie umiem prostej kreski narysować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już skończyłam jeść antybiola. Co do procy - kwestia ćwiczeń:) coraz więcej osób wciągamy do zabawy i pojawiły się prócz mnie jeszcze dwie baby - na poczatku nie miały siły naciągnąć gumy, ale to też jest do przerobienia:) każdy z nas ma swoją procę, przystosowaną niejako do warunków:) Jest z nami kolega, który musi mieć bardzo krótki naciąg bo jest strasznie silny, jest koleżanka, która nie ma z kolei siły, więc musi mieć miękki naciąg....wszystko można dopasować - nawet do krzywego oka :)))

      Usuń
    2. to pocieszające, niesamowite i strasznie podobają mi się Twoje zdjęcia z procą aż ciarki przechodzą i siedzę na krześle i podskakuję - " ja też chcę, ja też"
      pozdrawiam Cię

      Usuń
    3. polecam, zabawa jest przednia, trzeba tylko nauczyć się techniki,ale to jest bardzo proste:) polecam kupić sobie procę ze stabilizatorem. Taka fajna wytrzymała w miarę proca to koszt od 60-150zł. Polecam Barnetta, bo myśmy już przerobili sporo proc i te są najlepiej wyważone, te tanie to zabawki na 3 razy:) Z jakiego miasta jesteś? gdybyś była z Wrocławia mogłabyś przyjeżdżać - co niedzielę urządzamy zawody - jest 10 procesji w wielkim PROCESIE:) każdy zrzuca się po 5 zł za udział w każdej procesji i potem wygrany zgarnia pulę nagród:) w zeszłym sezonie to było ponad 300zł w tym, jesli będzie taka frekfencja jak ostatnio, to może być nawet 500zł :D ale nei chodzi o kasę tylko o zabawę:)

      Usuń
    4. Jakbyś się powaznie zastanawiała nad zakupem sprzetu to daj znać - podeślę Ci linki do proc i naciągów:)

      Usuń
  5. scena z gościem wycierającym ubranko - widzę to :DDD

    dżizas, skont ty bierzesz tyle energii?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba z nadprogramowych kilogramów - to nie tłuszcz, to skumulowana energia :D

      Usuń
    2. nie wiem, czy wiesz, ale jako wampir sobie z Ciebie czerpię!
      :*

      Usuń
    3. Spokojnie, póki co jest z czego czerpać, jak będzie mi brakowało to Cię odstrzelę z procy ;)))
      :*

      Usuń
    4. nałądowana tom energiom ucieknę szybko i daleko !

      Usuń
  6. I ja podziwiam Twoją energię!
    Ale dobrze :) tak trzymaj!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wulkan po prostu :))))
    Więc może i ja coś zaczerpnę od Ciebie, buziole 😉

    OdpowiedzUsuń
  8. Anuk cieszę się że czujesz się już dobrze. Obliguję Cię do spłodzenia posta jutro. Chcemy poczytać dobre wieści od Ciebie! to mówię ja, bardzo płodna bloggerka!!!!!
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  9. hej,
    o dobrze, ze jestes w formie !
    "sportowcy-pasjonaci" szybciej dochodza do siebie tak udowodnili "naukofcy" ;-)
    Jestes i bedziesz mistrzynia PROCY wystarczy naszkicowac "bu raka" na tarczy....nooo i oby tarcza wytrzymala ! hehe

    Ja "bu-raka" tobym rozszarpala na kawalki i dziwie sie dlaczego po mimo takiej techniki, loty na marsa, zbrojenia i inne duperele, ludzie, dzieci , musza jeszcze stawiac czola tej paskudzie w tym cywilizowanym XXIw :(, bo to juz powinno byc dawno passe!! takie szarpanie sie z chemia i operacjami....no ale coz...ech

    Koszmarek poszpitalny niestety jeszcze bedzie Cie troszke przesladowal ale zawsze mozesz co nieco wypluc na swoim blogu a my jako szare czytacze bedziemy Cie wspierac.
    pozdrwawiam :**
    cichosza


    OdpowiedzUsuń
  10. wreszcie się odezwałałas pisz częściej bo się martwię o Ciebie , czytam Twojego bloga od niedawna i bardzo mi się podoba Twój czarny humor .Niestety moja synowa też choruje na raka piersi i jest świeżo po operacji i Twoje informacje o powrocie do zdrowia napawają optymizmem mam nadzieję że moja synowa szybko dojdzie do siebie po tej operacji .A co do wieku to niedługo konczę 60 i całkiem dobrze się z moim wiekiem czuję a 40 czy 29 to są tylko cyfry ma sie tyle lat na ile się czuje ja przy swojej 60 czuję się młoda może już nie taka piękna ale młoda duchem .Zyczę Ci duuuuuuuuużo zdrowia i optymizmu i częściej pisz .Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
  11. oj jak mi ciebie brakowało :) ciesze się że na ciebie trafiłam, ale już założyłam synowi bana na podglądanie co czytam bo jeszcze se proce wymyśli, a za rozwaloną kamerę w szkole już płaciłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Ja tam jakbym miała syna kupiłabym mu procę ;) trzeba być w życiu trochę chuliganem, żeby coś osiągnąć ;) Fajnie, że zajrzałaś :)

      Usuń