sobota, 25 kwietnia 2015

Szczury, DCO, Kuźnia i Nietota, czyli podróże przedchemiczne

Chodzenie po lekarzach - samo zdrowie! A jak? Chorujesz? To wyślemy Cię do przychodni, posiedzisz sobie w jednej kolejce...albo nie, czemu tylko w jednej? Posiedzisz sobie w jednej kolejce dzisiaj, jutro w czterech, za tydzień w siedmiu i będziesz siedział tyle, aż Ci się człowieku chory, chorować odechce!!

czwartek
Po spotkaniu z instytutem genetyki (swoją drogą poszłam tam w koszulce z żółwiami ninja, które są mutantami ;)) o godzinie 18 udałam się na spotkanie autorskie z Robertem Szmidtem, autorem książki "Szczury Wrocławia". Zwykle mi się nie chce uczestniczyć w takich wydarzeniach, choć to z pewnością cenne. Tym razem jednak coś bardzo ważnego skłoniło mnie do odwiedzenia empiku. Po pierwsze: miałam odebrać wersję kolekcjonerską, po drugie (odpowiedź na obrazku):



Tak jest! umieram na łamach książki - i to nie na raka! Rozszarpują mnie zombiaki, a to bardziej optymistyczne niż być zeżartym przez kolesia ze szczypcami. 



No i oczywiscie na spotkaniu z autorem wtryniłam się na kanapę obok niego, a co, w końcu trzeba być w życiu trochę bezczelnym. Na dodatek jestem gruba, więc łatwo mi było się przepchać ;)


zdj. wyk. Natalia Szymacha

Zaraz napiszecie, ze was taka tematyka nie obchodzi, bo to głupie, ale oprócz mnie gibnie tam jeszcze ponad 200 prawdziwych osób, może ktoś z waszych znajomych? Poza tym rzecz dzieje się we Wrocławiu w latach 60. i epidemia ospy przerobiona tu została na epidemię zombie. Polecam zajrzec na stronę i sobie poczytać (link podałam wyżej). To tyle o Szczurach (swoją drogą pozdrowienia dla Roberta ;)

piątek
Dzień badań. Rano na krew, potem ekg i w międzyczasie zarejestrować się do kardiologa a na koniec wizyta u radioterapeuty. JUPI! Pół dnia wypełnione, jak to dobrze, że mam co robić. Pierwsze trzy rzeczy załatwiłam w pół godziny. W międzyczasie spotkałam Alę, która szła na chemię. Powiedziałam, ze jak będzie długa kolejka u radioterapeuty to przyjdę do niej potowarzyszyć. Polazłam sprawdzić, a tam pusty korytarz, drzwi do gabinetu otwarte, Pani dr siedzi i z uśmiechem mówi - Czekałam na Panią! Dobrze, że Pani dotarła, już zaparzyłam herbatkę, bałam się, że wystygnie... 

Żartowałam

Przychodzę a tam korytarz pełen ludzi. Z 10 osób siedzi pod gabinetem. Pani dr przyjęła dopiero jednego pacjenta. Optymistycznie. Poszłam więc coś zjeść, pogadać z Alą, przejśc się na spacer i jak wróciłam to było może 7 pacjentów pod drzwiami... W końcu o 11.30 (pod gabinetem byłam o 9) nadeszła moja kolej. Pani dr akurat była uśmiechnięta i miła (tutaj nie skłamałam), ale nie było herbatki a i dialog był krótki...
- Ale co ja mogę dla Pani zrobić, skoro Pani ma chemię od poniedziałku? Nie wiem jaką wizję miała Dr D skoro tu Panią wysłała (próba dodzwonienia się, ale Dr D nie ma w szpitalu). Proszę przyjść do mnie po skończonej chemii.
- Czyli niepotrzebnie się tu dzisiaj zjawiłam?
- Niestety...
Żeby to pierwszy raz. Ku*wa.
No dobra, ale muszę jeszcze wyniki odebrać, miały być o 12. Czekałam pod okienkiem do 12.30, bo mieli jakiś poślizg, ale się okazało, że moich jeszcze nie ma. Następna partia przyjdzie za godzinę.
Pie**olcie się drogie DCO.

Wróciłam do domu zmęczona i zła. Ostatni weekend przed chemią...a co sobie będę żałować? Zadzwoniłam do znajomych i umówiliśmy się na mieście. Postanowiłam zaszaleć - najpierw kolacja w restauracji, potem drinki w clubie i nie wracam do domu przed północą! Kto wie kiedy będę w stanie do powtórzyć. 
Wybrałyśmy się z Kaśką do Kuźni Smaku. W necie ma zachęcające opinie. Poszalałam i zamówiłam steka z antrykotu z ziemniaczkami ziołowymi i surówką. Naprawdę zaszalałam, bo chyba nigdy nie jadłam tak drogiego dania w restauracji. I o ile stek był ok, to podano go z surówką z kapusty pekińskiej, z groszkiem, kukurydzą, fasolą polane majonezem! Toż to skandal nie surówka w restauracji... Wiecie, znajomi czasami na mnie mówią "gesslerowa" :) Surówka do dania z ryba, które zamówiła Kaśka była...co najmniej 2-3 dniowa - kapusta biała czyli znowu najtańsza, barowa surówa, do dostania za 2zł. Jak ktoś ma ochotę, to na ich stronie na fejsie dodałam opinię, opisując szczegółowo wszystkie mankamenty. Cóż, to szaleństwo nie do końca mi się udało, za to potem...

Po wyjściu z tej "restauracji" dołączyli do nas Michał i Piotrek i poszliśmy do klubu, który ma wdzięczną nazwę Nietota (a obok jest Tota :)) Już raz tam byłam i mając ochotę na drinka, dowiedziałam się, ze karty nie ma - kartą jest barman, któremu mówisz na jaki smak masz ochotę i on go czaruje. Tak było tez tym razem. Za barem stało dwóch młodych, przystojnych, dobrze wychowanych panów, którzy spełniali nasze zachcianki w postaci:
- Ja bym chciała coś trochę słodkiego i trochę kwaśnego, ale dodbrego
- A dla mnie coś ziołowego, może z bazylią?
- A ja chcę, żeby to był seks (a jaki rodzaj seksu- zapytał grzecznie barman) Seks bez ograniczeń! (to nie było moje życzenie ;))
I o dziwo dostawaliśmy naprawdę pyszne drinki! jestem pod wrażeniem kreatywności i zdolności młodych baristów (i jak dla mnie to już zahacza o sztukę:))
A poza drinkami miałam cudowne towarzystwo przy którym uśmiałam się do łez. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. To zdecydowanie był fajny wieczór, jak na pożegnanie bezchemicznego okresu. 

sobota

Ale to nie koniec weekendu. Dzisiaj spotkanie z Mar a jutro zawody w strzelaniu z procy! Moje życie jest takie fajne, nie mogę umrzeć na raka:)

Ps. Myślałam, ze trochę odeśpię te szaleństwa nocne, niestety:



Bywajcie w zdrowiu!
Anuk

Ps. Żaden z moich słoni nie dostał się do finału konkursu:( Czyli maszyny nie wygram, a tak się starałam, trudno. Oby dzieciakom się spodobały. Ale mam prośbę - głosujcie na tego słonia: słoń Ewki. Z góry dziękuję :) 

16 komentarzy:

  1. Uwielbiam Cię czytać !
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez lubie Cie czytac ....ale...Ania dlaczego sama lazisz od lekarza do lekarza? Tez sie lecze w DCO i niedlugo znajde swoje zdjecie przy wejsciu z napisem-tej Pani nie obslugujemy- tak im dokuczam.Mialam 2 Konsylia i juz 2 Komisje :))) Jestes ubezpieczona i w PL masz dowolnosc wyboru miejsca leczenia i sciagania chlonki tez.Po operacji nalezy Ci sie Komisja i caly zespol ustali sposob leczenia uzupelniajacego.Ja przy innych typach raka z biopsji i pooperacyjnego poprosilam o drugie przebadanie bloczkow.Zrobili i wyszlo z lekka cos jeszcze innego.Nie daj sie i trzymaj sie.Pozdrawiam.Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, to było ustalone, znaczy miałam mieć tylko naświetlania i dr T (chirurg) kazał mi się zarejestrować do radioterapeuty i do chemika, a że pierwsza wizyta była u chemika to pojszłam i wtedy właśnie dopiero dowiedziałam się o chemii pooperacyjnej. No i pani dr stwierdziła, żebym poszła sie skonsultowac z radioterapeutą. No to poszłam.
      Jesli chodzi o ściąganie chłonki to teoria swoje a praktyka swoje...operację miałam w Legnicy i wszędzie indziej odmawiają ściągania chłonki (mówiąc, ze nie będą brali odpowiedzialności) A dr T robił mi operację tamże, ale pracuje również w DCO i tutaj chodzę do niego na chłonkę. Nie narzekam, bo to cudowny lekarz, który bardzo dba o pacjentów i nawet w sobotę przyjeżdżał specjalnie dla mnie i jest pod telefonem jakby się cos działo.
      Widzisz, we wcześniejszym wpisie (bodajże "BATALIA O CYCEK") opisałam jak ominęłam konsylium i jak stałam się pacjentem rebeliantem:) Mnie się te wszystkie zasady jakby tyczą, ale nie do końca:) Pani ordynator chyba się trochę na mnie obraziła :D
      O badanie bloczków prosiłam, ale oznajmiono mi, że jest za mało materiału ( miałam robione receptory plus her, ale her wyszedł niejednoznaczny i wysyłali do Warszawy na FISH i też wyszedł niejednoznaczny). Pani dr powiedziała, ze ten rodzaj raka czasami mutuje, ale ja podejrzewam, że może źle zrobili badania, a cholera wie...
      Nigdy się nie daję;)
      Buziaki

      Usuń
    2. Dr Tarkowski to jedyny chirurg ktoremu dalam sie pokroic i to w DCO :)mieszkam 3 przystanki dalej i nie bede sie tluc dalej dla cudzego widzimisie.Odmowilam indukcyjnej z I konsylium (ze wzgledu na mojego TNBC),znalazlam Unit Brest w Szczecinie ktory zgodzil sie z moja teoria i to ze zgoda pacjenta to kluczowe w leczeniu tylko DCO -koordynator mial to zalatwic oficjalnie tzn.przekazanie pacjenta i wtedy na II konsylium uznano moje prawa i operowano najpierw.A co slyszalam na oddziale to moje -w stylu-ta co profesorom nie wierzy:))) No i Trkowskiemu tez sie oberwalo.A spojrzenia ordynatora-bezcenne :)))) Dobrze ze Tarkowski ma na to wy****bane.Doskonaly chirurg i ma intuicje - oszczedzono mi wezlow wymiecenie.Chlonke sciagalam tylko raz i to w Niemczech.No trudno przywiazac czlowieka do jednego budynku. Zbadano powtornie bloczki bez sprzeciwu bo bym Szczecinem zagrozila :)) takich roznic nie moze byc w badaniach.I uslyszalam ze w moim przypadku indukcyjna czy pooperacyjna to na jedno....stanelo oficjalnie na moim.Teraz mam inny problem i sie wybieram do naczelnego patomorfologa jak sie zbiore na odwage prawde uslyszec w oczy:(( Walcz o swoje zdrowie i sprawdzaj wszystko co daja i mowia.Pozdrawiam

      Usuń
  3. Fajni Ci barmani,ze spelniali twoje zachcianki. Ja dzis utopilam swoje problemy w piwie.Teraz synus rozwalil mnie swoim pytaniem:siedzi w wannie i pyta:ciekawe jak wyglada murzyn w takiej babelkowej pianie? Anuk jestes wyjatkowa. Uwielbiam swojego syna i Ciebie.Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Na żywo jednak jestem nieco wredna :)
      ściski ;)

      Usuń
  4. We Wrocku to ja malo co bym sie nie wywalila przez takie male szczurki "pomniczki" cos w tym stylu,
    skad to sie tam wzielo ? nie wiem.
    bjopsja nigdy w 100% nie oddaje charakteru guza po prostu zle zbadali takie niespodzianki sa czeste ;/
    Bxuziakiiiii !!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz na myśli Wrocławskie krasnale:) są one związane z historią pomarańczowej alternatywy:) Teraz stoi ich już ze 200 a pewnie i więcej:)
      Buziaki

      Usuń
    2. Pomarańczowa Alternatywa,pamiętam te czasy choć bardzo młoda bylam,jak Skiba świrowal:-)Pokazywali w tv te krasnale właśnie,chyba ze cos pomyliłam...ale byla taka scenka Np.jak czestowali cukierkami funkcjonariuszy MO:-)

      Usuń
  5. Anuk,to sk.......ze czeka Cię jeszcze chemia.Jak ja mało.wiem ....bylam pewna ze operacja i ewentualne późniejsze badania(zakladajac ze wyjdą pomyślnie)to już koniec.tego przykrego procesu leczenia...a tu jajco :-(....
    Pewnie tak trzeba...Wytrzymasz,wlosy odrosną .Za rok o tej porze,to juz będą baty jak się patrzy.Super,ze masz przyjaciół,zresztą Ciebie nie da się nie lubić.
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej!To znowu ja:) Jak tam dzisiejsze samopoczucie?Wpadlam,zeby Cie pozdrowic i zyczyc milego weekendu z bliskimi.Marta

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaglądam i zaglądam...a tu cisza...Anuk, mam nadzieję że nie zaszyłaś się w smutku, tylko nabierasz sił gdzieś na świeżym powietrzu trenując z procą ;) Posyłam tysiąc uśmiechów i pozdrawiam bardzo słonecznie...czekając na wiadomości ❤

    OdpowiedzUsuń
  8. To jaja są:( Ja może nawet i rozumiem, że nie chcą np. kończyć leczenia po kimś, kto zaczął i nie bardzo wiedział, co dalej, ale chłonka??? Toż to prosta sprawa jest i pięć sekund roboty!
    "Walcz o swoje zdrowie i sprawdzaj wszystko co daja i mowia" - tak! Zdecydowanie tak!

    A dr T pod telefonem... Ale dostępny? Sprawdzałaś? (oby nie było potrzeby:) Hm... bo mam nieco inne doświadczenia...

    OdpowiedzUsuń
  9. Anuk....czekamy na wiesci.......co sie dzieje? Maria

    OdpowiedzUsuń