czwartek, 15 marca 2018

Szukanie pracy, czyli jak wrócić po trzech latach dziury w życiorysie?

No i stało się, renta się skończyła, czas wrócić na rynek pracy, tylko jak?
Paradoksalnie paraliżuje mnie szukanie pracy, ostatni raz robiłam to ponad 5 lat temu. Uzupełniłam swoje cv i zaczęłam wysyłać. Wszystkim wydaje się, że pracy dla grafików jest dużo, niestety nikt się nie odzywa, a na jedno miejsce zgłasza się kilkadziesiąt osób. Zdecydowanie muszę popracować nad swoim portfolio i cv. Dlaczego to takie cholernie trudne?

Po trzech latach siedzenia w domu, walki z rakiem, wszystkim tym, co się wydarzyło kompletnie nie odnajduję się w codziennej rzeczywistości. Czuję się trochę jak na rozbitek wyrzucony przez fale na bezludną wyspę, bez narzędzi, bez znajomości terenu i bez wskazówek co robić.
Zastanawiam się dlaczego nie potrafię po prostu się sprzedać, przecież jestem taka wygadana, pewna siebie i obrotna, a w momencie rozmowy o pracę gardło mi się zaciska, bo nie wiem czy sobie poradzę. Zapewne tak, ale gdzieś z tyłu głowy jest ta niepewność - a jeśli już nic nie pamiętam? A jeśli już nie potrafię? To zabawne, ale też frustrujące. Czuje się bezradna.

Wydaje mi się, że łatwiej było chorować niż żyć już po chorobie. Lata doświadczenia jako grafik, praca przy produkcji filmowej, blog, mój kreatywny umysł...a ja czuję się na rynku pracy bezwartościowa. Jak wytłumaczyć te trzy lata dziury w życiorysie? Mam brać ludzi na litość? Zatrudnij mnie bo miałam raka? Czuję niemoc.

Musze wyjść z domu, muszę zacząć normalnie żyć, bo te cztery ściany zaczynają mnie przytłaczać.
Może przeczyta to ktoś komu przydałaby się osoba taka jak ja? Chociaż może w tym poście specjalnie się dobrze nie zareklamowałam, ale musiałam wyrzucić to z siebie.
Pozbieram się. Musze stworzyć nowe portfolio, poprawić cv i po prostu wziąć to co chcę. Tak będzie, oby świat mi sprzyjał tak jak do tej pory. W końcu żyję i to jest najważniejsze... teraz tylko od nowa nauczyć się żyć w zdrowej rzeczywistości. Przecież potrafię...potrafię?

Bywajcie w zdrowiu
Anuk

8 komentarzy:

  1. Potrafisz.

    Bywaj w zdrowiu :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasne że potrafisz. Kto, jeśli nie Ty? Myślę, że trzeba postawić na szczerość. Nawet jeżeli ktoś zatrudni Cię z litości - kij mu w oko. Szybko zmieni zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przede wszystkim, cudnie,że znów się odzywasz :*** Jak dobrze czytać, że masz teraz TAKIE problemy ;) Nie lekceważę ich ale są to problemy z tej strony życia, a to w gruncie rzeczy, świetna wiadomość :))
    I jestem przekonana, że poradzisz sobie z tym wszystkim, że znajdziesz pracę i powoli wejdziesz i oswoisz tą nową rzeczywistość. Jak wiadomo, skorupiak nie tylko zajmuje tkanki ale wyciska swoje piętno również na psychice- tylko pamiętaj, to są już tylko "bóle "fantomowe i będą coraz mniej odczuwalne.
    Anuk - idź i sięgaj po to, co do Ciebie należy! Nie myśl o tym, co kto pomyśli; jakoś nie wierzę,że ktoś mógłby przyjąć Cię do pracy z litości (nie te czasy, liczy się zysk) więc nie ma potrzeby robienia z tego tajemnicy, kiedy ktoś pyta o te trzy lata.
    Powodzenia-jestem pewna ,że jest ono bardzo blisko!!
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
  4. Kto jak nie Ty?
    taka bomba?
    czymiem kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anuk, znam to. Nie dlatego, że musiałam szukać pracy, nie! Wróciłam bezpiecznie na etat, gdzie na mnie czekano. Ale to poczucie że wszystko zapomniałam było bardzo silne!! Okropnie mnie stresowało! Ale szybko minęło. I tak jak Ajda uważam, że nie ma co robić tajemnicy z choroby. Dasz radę, bo kto jak nie Ty!!!!! Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń