Staram się robić wszystko, żeby to poczuć, bo w końcu po wielu miesiącach bycia więźniem własnego mieszkania, dziś czuję się dobrze. Staram się wykorzystać ten czas, między jednym a drugim etapem leczenia, który już niedługo znowu sprowadzi mnie do roli "domatora z przymusu".
W zeszłym tygodniu zrobiłam wszelkie potrzebne badania, żeby przyjąć na klatę kolejna chemię. Dziewięć sesji co tydzień, potem 7 tygodni naświetlań plus herceptyna. Udało mi się dosyć sprawnie - w ciągu dwóch dni - zrobić ekg, badanie krwi i kardiologa. Od tego ostatniego usłyszałam, że mam serce jak dzwon tylko jestem za gruba. Nie kłamał, to pierwsze jest chyba przez chęć życia, a to drugie...cóż, mam nadzieję, że uda się zmienić "po wszystkim".
W poniedziałek dzwoniłam do przychodni, miałam się przypomnieć, żeby znaleźli moją kartę. Pielęgniarka, która asystuje mojej dr D oznajmiła, iż dr D jest chora i jak tylko będzie to do mnie zadzwoni. Chemia została odroczona. Nie powiem, żebym była z tego powodu szczególnie niezadowolona. W środę telefon od Pani dr - cały oddział dumał co ze mną zrobić na konsylium i uradzili następująco: najpierw będę miała naświetlania a potem wstawienie portu naczyniowego i chemia oraz herceptyna, podawane jednocześnie (chemia co tydzień, hercia co 3). Znowu mam iść do radioterapeuty (ostatnio pisałam, że już tam byłam - niepotrzebnie). Badania, o których wyżej mowa, będą w takiej sytuacji nieaktualne, więc dwa dni, z które udało mi się wszystko załatwić uważam za stracone (chociaż przynajmniej wiem, ze mam serce spoko).
W czwartek grzecznie udałam się do radioterapeuty - w kolejce z 15 osób. Zajęłam miejsce i wybyłam. Nie cierpię tych korytarzy w DCO - strasznie są klaustrofobiczne, a ludzie często działają depresyjnie (tak wygląda poczekalnia - zero okien, wąskie przejście, kiedy siedzą tam ludzie, ktoś kto chce iść na koniec korytarza, musi tulić się do ściany - zdjęcie znalezione w sieci, ale świetnie oddaje klimat tego miejsca)
Na szczęście w przychodni tego dnia pojawiły się moje onko-koleżanki, które po załatwieniu swoich spraw przyłączyły się do mnie, umilając mi godziny oczekiwania na wizytę. Usiadłyśmy sobie na klatce schodowej, gdzie przynajmniej jest okno i kilka krzesełek. Tam mogłyśmy do woli trajkotać. Po około 3 godzinach czekania wreszcie nadeszła moja kolej, więc przeniosłyśmy się pod gabinet, kontynuując opowieści z życia (żeby nie było - nie gadamy ciągle o raku, wręcz przeciwnie - potrafimy cieszyć się wszystkim co z nim niezwiązane) Przyznaję, że rozmawiałyśmy dość głośno i ciągle z czegoś się śmiałyśmy. Minęło może 5 minut tego naszego gadania, kiedy odezwał się starszy Pan, który obok nas siedział:
- Jak Panie tak mogą! Panie się nawet nie krygują! To jest PRZYCHODNIA!!! Tu się nie rozmawia! Tu ma być cisza! To jest oburzające!! Tutaj siedzą pacjenci!! (A ja to co? Przyszłam na kawę?)
Widziałam miny dziewczyn i miałam wrażenie, ze zaraz zacznie się chryja. Wzięłam głęboki oddech:
- Bardzo przepraszamy, trochę się zagalopowałyśmy. (tu nastąpiła kilkudziesięcio-sekundowa cisza) Po czym dodałam lekko ściszonym głosem:
- Nie śmiej się Aśka! I tak masz raka! I ty też Ala się nei śmiej, też masz raka.
Po czym wybuchnęłyśmy kontrolowanym, cichuteńkim śmiechem.
U radio-doktórki dowiedziałam się, że muszę zrobić rtg klatki piersiowej i iść nauczyć się oddychać (przecież ja umiem oddychać! Inaczej bym tu nie siedziała!). Grzecznie polecenia wykonałam.
Pewnie zastanawiacie się o co chodzi z tym oddychaniem. Otóż, punktem najważniejszym jest Pani z budynku C, która miała mnie tego nauczyć. Kolejne punkty to:
1) wdychamy powietrze przeponą (podnosi się brzuch)
2) na wdechu dobieramy powietrze płucami (lub przepychamy powietrze z przepony do płuc)3) trzymamy tak 20 sek.
A wszystko po to, żeby odsunąć serce od naświetlanego miejsca (lewa pierś i pacha). Nie jest to łatwe. Ale mam ćwiczyć i przyjść jeszcze 8 maja się pochwalić tymże oddychaniem. Z kolei 12 maja będę miała "tomograf oceniający" czy jakoś tak. Będą ustalali, w którym miejscu mnie naświetlać. Z tego co zrozumiałam przygotują mi jeszcze coś w tym stylu:
Żeby za każdym razem naświetlać to samo miejsce. Ale tego się dowiem niebawem.
W międzyczasie leczeniowym, postanowiłam korzystać z życia i robić fajne rzeczy:) Zaczęłam od oglądania świata z góry (z bratem)
Najwyższy punkt w mieście Wrocław - taras widokowy na 50 piętrze Sky Tower. Budynek jest dokładnie naprzeciw szpitala i przychodni onkologicznej. Tak zachowują się dorośli ludzie widzący panoramę Wrocławia :)
Takie tam widoczki:)
A tutaj ja i DCO w tle :)
Z mniej górnolotnych wycieczek, odwiedziłam Sławę i mieszkających tam w "budce w lesie" naszych "starych znajomych" (może nie takich starych, ale ustaliliśmy,że już się znamy kilka ładnych lat, choć co to jest w stosunku do wieczności??)
Majówka się udała, a jakże, zresztą sami zobaczcie:
Udawałam na koncercie malamuta.
Niestety po kilku minutach skakania i zabawy moje bateryjki szybko się wyczerpały (nabieranie sił po chemiach to niestety długotrwały proces)
I odpoczynek z barłogu ;)
Uważajcie na monitory!
A na koniec Ja z R., którego możecie znać, a jak nie znacie to (UWAGA! REKLAMA!) zapraszam do oglądania "Poszukiwaczy historii" na Polsat Play w każdy wtorek o godz. 21.30 lub na stronę ipli, gdzie możecie obejrzeć stare odcinki za darmo: POSZUKIWACZE HISTORII. Myślę, że program zainteresuje nawet ignorantów historycznych (do których należę ja ;))
To by było na tyle. Dzisiaj też mam zamiar nie próżnować ŻYĆ. Wybaczcie mi ciszę, ale jak widzicie, miałam dużo zajęć, a może ciężko w to uwierzyć, ale taki wpis na blogu zajmuje mi ponad godzinę pisania bez przerwy (bez poprawiania ;))
I na koniec piosenka, która zawsze mnie wzrusza, choć jest bardzo pozytywna w sumie:)
Zróbcie dla siebie coś dobrego. Żyjcie!
Anuk
Masz rację:*
OdpowiedzUsuńŻyjmy!
to ide do fryzjera :)
OdpowiedzUsuńa Ty jesteś kompletna WARIATKA!!!!!
i to jest komplement:))
Zrób szaloną fryzurę i pochwal się na blogu, ok?:)
UsuńJa zaraz wybieram się do mojej przyjaciółki i nie wiem jeszcze co będziemy robić, ale coś fajnego na pewno :D
i co robiłyście??
UsuńWybaczam cisze na blogu:) Najwazniejsze,ze sie dobrze bawilas.Jestes niesamowita,ale Ty to juz przeciez wiesz. Sciskam. Marta
OdpowiedzUsuńNo to żyjmy!!
OdpowiedzUsuńDzięki tej "kamizelce" z malunkami pewnie unikniesz tatuaży na piersi, wyznaczających stałe punkty do naświetlań :)
:*
jeszcze nie wiem czydostanę maskę czy dostanę tatuaże:) jak tatuaże, to będę miała pretekst, żeby zrobić sobie później coś fajnego w miejscu kropki:)
Usuńmnie technik robiący tatuaż mówił:
Usuńno, teraz kropki, a potem pani sobie dorobi kwiatek ;))
pozostałam przy kropkach, nie lubię tatuaży
ja też nie bardzo
Usuńnawet te kropki mi przeszkadzają...
Jesteś niesamowita, szalona i fajna babeczka :). Motywujesz.
OdpowiedzUsuńbyłaś w Radzyniu na festiwalu? czy tylko w Sławie?
OdpowiedzUsuńFutrzak
ANUK
OdpowiedzUsuńDOSTRZEGAM W TOBIE DUZO PIEKNA !
RYBENKA POKASZ OBLICZE
BO JAK TO TAK BLOG BEZ TWARZY ? :x
niedoczekanie tfoje, ANONIMIE
Usuńtak jestem anonimem ale Ty tesz , tylko Ci co ujawniaja twarz
Usuńsa prawdziwi :)))
no cóż wydało się
Usuńjestem ulotnom mguom i złudzeniem oraz snem zuotem:)
Uwielbiam budki w lesie, szczgolnie nad jeziorem. :D
OdpowiedzUsuńBaaardzo pozytecznie wykorzystujesz czas przed kolejna seria.. :)
Buzka :**
Kass
Anuk, fotki są super :)))
OdpowiedzUsuńFajnie, że się dobrze bawiłaś to daje pozytywną energię, buziole 😉
jednym słowem żyjesz pełną... piersią!!!!! cudnie!!!!
OdpowiedzUsuńi pozwalam Ci zarechotać, mimo, że masz
stop!
...miałaś!
raka ;-)
ściskam!
Jesteś faaaantastyczna po prostu! Motywujesz mnie do działania swoją postawą :) Trwaj w niej jak najdłużej! Często tu zaglądam i niecierpliwię się na jakieś wiadomości. Będę stałym gościem :) Pozdrawiam Cię i ślę dużo dużo mocy- Marta
OdpowiedzUsuńAnia ta piosenka... Uwielbiam i zawsze ryczę:-/ teraz też beksam :-{
OdpowiedzUsuńMiałam maskę i dziarę . Do dzis kropki są i przypominają o obcym, który tam pomieszkiwał.
Pozdrawiam wszystkie lesne Ludki, lesne budki, wszystkich Kudlaczy i Oraczy:*
OdpowiedzUsuńlubie historie, wykopaliska z polskiego ziemiska.
Smialkow, dajacych nura w zielonych stawach oraz szperaczy w grotach i zamkowych kanalch.
W lesie jest spokoj i jest natura co zmienia dusze kazdego gbura !
Jam jestem swiadkiem kpin miastowej zaglady i wole uciec od tej parady
Spotac mnie mozna na skraju lasu, bom naturze ufam bardziej od ludzkiego szpanu
i marzy mi sie wrzosowa polana z samego rana do kolejnego rosowego spotkania !
ps.polsatu nie mam ale widze w waszej robocie duzo dobrej pasji
co witalnosci sprzyja w trudnych czasem chorowitych chwilach.
Bywajcie Ziomale w zdrowiu i pogodzie az kazdy wdech zapierac bedzie klate
z radosci i przygody ^^^^^^
http://www.troll-shop.pl/images/840175_456_53c194294d68e.jpg
Troll
super babaka !
OdpowiedzUsuńAnuk hercia to dobry lek.buziakiiiii
OdpowiedzUsuńAnuk,warto czekać na Twój wpis,bo jak już go wysmażysz,to "ni ma .......we wsi"Jesteś rewelka!!!Towarzystwo z budki wyborne!!Podpowiem mojemu Kogutowi o tym programie historycznym,akurat to jego "konik"
OdpowiedzUsuńFotki świetne.Z takim nastawieniem to nawet się nie obejrzysz,jak będziesz po tych chemiach,naświetlaniach.
Serdecznie pozdrawiam :-)